wtorek, 30 listopada 2010

Olinkowy deserek: buraczki z jabłkiem i rodzynkami

- 3 kawałeczki buraczka
- 1 jabłko
- trochę namoczonych na kilka godzin rodzynek
Gotuję buraczki z obranym i pokrojonym w małe kawałki jabłkiem w wodzie, gdy buraki są miękkie przekładam do blendera razem z rodzynkami i wszystko blenduję. Wychodzą z tego 2 małe słoiczki.

niedziela, 28 listopada 2010

Olinkowy ryż z bananem i gruszką

Nic niezwykłego... Więc dlaczego zamieszczam przepis? Zawsze chciałam gotować Oli obiadki. Ale jeszcze kilka miesięcy temu nie wiedziałam, że zamiast dawać dziecku gotowe, najczęściej bardzo słodkie kaszki, mogę sama przygotowywać Oli także kolacje - zdrowe, zróżnicowane, bez cukru.

Co jej gotuję? Kasze: jaglaną, gryczaną niepaloną, krakowską, hetmańską, mannę; płatki ryżowe, płatki gryczane, ryż brązowy, makaron orkiszowy. Dodaję namoczone, suszone owoce, świeże owoce (jeśli dodaję suszone to zawsze do tego dokładam także świeże ponieważ inaczej żelazo zawarte w suszonych owocach się nie przyswoi), pestki słonecznika, pestki dyni, sezam.

Kasze, suszone owoce, pestki, sezam staram sie na razie kupować w sklepach ze zdrową żywnością (rodzynki i pestki słonecznika bio polecam z Rossmanna). Gotując korzystam ze schematu na stronie http://www.osesek.pl/ oraz http://wegedzieciak.pl/.

No więc dziś na kolację był Brązowy ryż z kawałeczkiem banana, gruszki, sezamem i suszoną morelą.
Odmierzyłam 1/2 słoiczka (120 ml) brązowego ryżu i ugotowalam w proporcji 1:4 (czyli dodałam 2 słoiczki gorącej wody), wrzuciłam do tego jedną suszoną morelę bio i troszeczkę (ok 1/2 łyżeczki) łuskanego sezamu. Ryż gotował się ok 20 minut, potem zostawiłam go pod przykryciem na ok 1 godzinę, żeby ryż wchłonął resztę wody i zrobił się jeszcze bardziej miękki. Połowę ryżu z sezamem i połową moreli odłożyłam do słoiczka na następny dzień (Ola nie pochłania zbyt wielkich ilości jedzenia poza mleczkiem mamusi). Resztę wrzuciłam do blendera, dodałam kawałek banana i gruszki, trochę gorącej, przegotowanej wody i wszystko zblendowałam.

wtorek, 23 listopada 2010

Olinkowy makaron orkiszowy z warzywami, rodzynkami i pestkami słonecznika

No i jeszcze małe conieco na kolację dla mojej dziewięciomiesięcznej Oli...
Namoczyłam w przegotowanej wodzie trochę rodzynek i pestek słonecznika. Ugotowałam garść makaronu orkiszowego, a na parze warzywa (1 marchewka, 2 grube plasterki pora, kawałek selera). Ponieważ rodzynki i słonecznik były eko, wlałam do blendera razem z wodą z namaczania, dodałam makaron i warzywa, łyżeczkę oliwy z oliwek, jeszcze troszkę gorącej wody i zblendowalam wszystko.
Wyszly mi 2 małe słoiczki, jeden już spałaszowany na kolację.
Danie wychodzi dość słodkie. Nadaje się i na kolację i na obiad (można dołożyć mięso, będzie się dobrze komponowało).

Ostra papryka nadziewana fetą w oliwie z oliwek

Przepis powstał w tym samym roku co przepis na bakłażany. Tym razem podpisuję się pod tym przepisem obok męża.

Papryki myjemy, odkrawamy górę i czyścimy z pestek (nie pod wodą bo poparzymy ręce. Wiem gdyż rok temu wpadłam na ten jakże genialny pomysł i przez dwie godziny walczyłam z poparzeniami na dłoniach. W końcu przeczytałam w internecie, że na poparzenia od papryki chilli najlepszy jest alkohol lub jogurt. Po umyciu rąk kubkiem jogurtu w końcu przeszło. To tak jakby komuś się zdarzyło małe poparzenie ;) ). Wkładamy papryki na trochę do piekarnika i grillujemy w 200 stopniach (tak, żeby nie zwęglić koncówek).
Kroimy fetę w kosteczkę i wypychamy papryki. Układamy w wyparzonych słoikach, zalewamy oliwą z oliwek, pamietając, żeby zostawić miejsce od góry w słoikach ale papryki muszą być całe zanurzone w oliwie (najlepiej zalać i poczekać, nawet całą dobę, aż wylecą bąbelki powietrza i wtedy dolewamy oliwę).

Zakręcone słoiki wstawiamy do rozgrzanego do 150 stopni piekarnika na łaczny czas ok 20-25 minut (po ok 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 120 stopni). Zostawiamy słoiki w gorącym piekarniku do wystygniecia.

Trudność polega na tym, żeby w rezultacie skórka była dość miękka a ser się nie zważył. Można dodać trochę soli bo oliwa i papryki wyciągna całą sól z fety.

Po zjedzeniu słoiczka takiej papryki oliwę wykorzystujemy do obiadów, do smażenia na niej lub też do polania potraw z makaronem. Poza tym robimy też często tak, że kroimy w kostkę fetę i zalewamy ją w pękatym, płytkim słoiku (takim po koreczkach śledziwych firmy Seko) tą paprykową oliwą, dodajemy do tego suszoną paprykę, trochę czosnku i bazylię. Mamy z tego pyszną przekąskę, która dodatkowo bardzo efektownie wygląda.

Bakłażany w occie balsamicznym i oliwie z oliwek


Ze dwa lata temu wymyśliliśmy z mężem, że zrobimy bakłażany w oliwie. Przewertowaliśmy masę przepisów - ze 2 książki z przepisami na bakłażany, cukinię i kabaczka, przepisy w internecie i... nic. No więc trzeba było wymyślić cos samemu. No i mój mąż wymyślił i jak wymyślił tak zrobił i robi co roku :)

Bakłażany myjemy, kroimy w plasty, solimy z obu stron i odstawiamy na 20-30 minut po czym płuczemy pod wodą i czekamy, aż się odsączą na sitku (odsączanie ręcznikiem papierowym jest przy takiej ilości bakłażanów z jakiej robimy weki zbyt pracochłonne).

Układamy bakłażany na blasze do pieczenia i grillujemy je w nagrzanym do 200 stopni piekarniku tak, żeby były spieczone ale nie wyschły. Skrapiamy je dobrym octem balsamicznym i wkładamy na noc do lodówki. Następnego dnia układamy w wyparzonych słoikach plastry baklażana poprzekładane czosnkiem i ostrą, suszoną papryką. Zalewamy oliwą, czekamy aż powychodzą bąbelki powietrza po czym dolewamy oliwę tak, by przykryła bakłażany.

Zakręcone słoiki wstawiamy do rozgrzanego do 150 stopni piekarnika na łączny czas ok 20-25 minut (po ok 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 120 stopni). Zostawiamy słoiki w gorącym piekarniku do wystygniecia.

Conieco z kaszy jaglanej


Conieco wyszło z tego, co miałam w domu. A miałam następujące rzeczy:
- 3 cebule
- 1 kg pieczarek
- 2 papryki
- puszka tuńczyka w kawałkach
- 4 ogórki kiszone
- 2,5 szklanki kaszy jaglanej
- sól
- pieprz
- chilli
- sos sojowy
Podsmażyłam cebulę, dodałam pokrojone pieczarki i paprykę. Gdy wszystko było już miękkie wsypałam kaszę jaglaną, dolałam wodę (wodę można dolewać stopniowo jak kasza będzie ją wchłaniała), po 15 minutach, gdy kasza się już ugotowała, dodałam pokrojone w kostkę ogórki, odsączonego z oleju tuńczyka, trochę sosu sojowego i przyprawy.

sobota, 20 listopada 2010

No i zapomniałam o śledziach ;)



Jedliście kiedyś śledzie w żurawinie Lisnera? Ja pod koniec ciąży potrafiłam zjeść na raz pół dużego opakowania... Uwielbiam te śledzie i właśnie dlatego jakiś czas temu w naszej kuchni powstała podróbka Lisnera. Najpierw była wycieczka do sklepu żeby sprawdzić skład. Po pominięciu wszystkich zagęszczaczy, stabilizatorów, aromatów identycznych z naturalnymi i tego typu innych dodatków, okazało się, że potrzebuję:

- 5 płatów śledziowych w occie
- 1/2 dużego kubka śmietany 18%
- ok 8-10 dkg suszonej żurawiny
- 2 łyżki majonezu
- łyżeczka musztardy
- pieprz
Odsączyłam na papierowym ręczniku płaty śledziowe, pokroiłam je w dzwonki i wrzuciłam do miski. Dodałam namoczoną żurawinę i resztę składników, wymieszałam i włożyłam do lodówki. Śledzie muszą się przegryźć, najlepiej całą dobę.

Pasztet wegański z ciecierzycy i słonecznika oraz śledzie w żurawinie


Od dawna mialam ochotę zrobić domowy pasztet ale że przekręcanie mięsa przez maszynkę jawi mi się jako coś, nad czym się spędza pół dnia (a przynajmniej ja bym na pewno tyle czasu nad tą czynnością spędziła), szukałam przepisu na pasztet bez mięsa. Przejrzałam dziesiątki przepisów i żaden mnie nie urzekł ale ten przegląd dał pogląd na to co z czym, jak i dlaczego ;) No i jakiś czas temu, z okazji odwiedzin znajomych wegetarian, w naszej zielonej kuchni powstał Pasztet z ciecierzycy i słonecznika.

Potrzebujemy:
- kubek ciecierzycy
- 30 dkg (trochę ponad kubek) pestek słonecznika
- kilka orzechów włoskich
- 3 łyżki płatków owsianych
- 3 łyżeczki siemienia lnianego
- 15 suszonych śliwek
Wszystkie powyższe składniki namoczyć na kilka godzin, poza śliwkami - je wystarczy tylko na chwilę.
- przesmażona cebula i kilka pieczarek
- 3 małe pomidory
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 4 łyżki bułki tartej
- trochę chilli
- pół łyżeczki słodkiej papryki
- bazylia
- tymianek
- gałka muszkatałowa
- kolendra
- niecała łyżeczka soli
- pieprz
- 5 ząbków czosnku
- trochę imbiru
- trochę wody

Ugotować ciecierzycę (20 minut w gorącej, lekko osolonej wodzie), dodać wszystkie składniki poza śliwkami i zblendować z dodatkiem wody (bez wody pasztet będzie za suchy i będzie ciężko zblendować składniki), dodać pokrojone w paseczki śliwki, przełożyć do 2 wysmarowanych tluszczem i obsypanych bułką tartą keksówek. Obsypać ziarnem słonecznika i lekko je wbić w pasztet. Piec 50 minut w temperaturze 180 st.

Ponieważ w masie nie ma nic surowego, można sprawdzić po wymieszaniu czy jest dobrze doprawiona i ewentualnie dodać przyprawy.

czwartek, 18 listopada 2010

ciasteczka bananowe z kaszą jaglaną


Mój pierwszy wpis na blogu... Zacznę na słodko choć nie do końca. Dziś upiekłam ciasteczka bananowe z kaszą jaglaną. Są slodkie ale bez grama cukru, z małą ilością tłuszczu. Można się nimi objadać bez poczucia winy ;) Świetne jako ciasteczka do kawy ale też na ciepło, na śniadanie czy kolację (można uformować większe placuszki).

Inspiracją były dla mnie ciasteczka marchewkowe z kaszą jaglaną, na które przepis znalazlam na forum Wegedzieciak. No i wymyśliłam coś takiego:

składniki:
- 1/2 szkl. kaszy jaglanej
- 1 1/2 szkl wrzątku
- szczypta soli
- 2 banany
- 3/4 szkl rodzynków
- 3 łyżki mąki żytniej razowej
- 2 łyżki mąki pszennej (pewnie obyłoby się bez niej gdybym poczekała aż wystygnie do końca kasza ale moja córeczka miała już wyraźnie dosyć moich kuchennych eksperymentów więc się śpieszyłam)
- 3 łyżki płatków owsianych
- 1 łyżeczka cynamonu
- 50 ml oleju

Ugotowalam kaszę (przepłukaną we wrzącej wodzie) w 1 1/2 szklanki wrzatku, ze szczyptą soli. Następnie zblendowałam razem kaszę, namoczone rodzynki, banana i olej. Do masy dodałam mąkę, płatki i cynamon. Wyszła z tego gęsta, klejąca się masa, z której uformowałam okragłe krążki na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Upiekłam je w piekarniku (35 minut) nagrzanym do 180 stopni. Troszkę za bardzo mi się przyrumieniły na brzegach ale są naprawdę dobre :) Nie są chrupiące, raczej miękkie i troszkę ciągnące się.